6 sierpnia Mszą Świętą o godz. 6.00 w Sanktuarium Jasnogórskiej Matki Życia (kościół o. Paulinów przy ul. Długiej), w strugach deszczu, rozpoczęła się 310 WPP. Wraz z nią wyruszyła na pielgrzymi szlak nasza parafialna grupa, która szła w ramach grupy 15-tki Purpurowej. Cieszyliśmy się, że idziemy na pielgrzymkę i naszej radości nie zgasił nawet padający deszcz.
Pierwsze dni na paulińskiej pielgrzymce zaczynają się wcześnie. Po pobudce trzeba szybko złożyć namioty i oddać bagaże do „wozaka”.
Dzień zaczynaliśmy Mszą Świętą – w tym roku, zwykle, w miejscach noclegu grupy, a nie w wyznaczonym Sanktuarium. Zaraz po jej zakończeniu wychodziliśmy w drogę. Na pierwszym odcinku odmawialiśmy wspólny pacierz i śpiewaliśmy Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP. Jako parafialna grupa pierwszy odcinek każdego dnia ofiarowaliśmy w powierzonych intencjach. Kolejnym punktem modlitewnego programu było „Echo Słowa”, czyli ponowne rozważanie Słowa Bożego usłyszanego wcześniej podczas porannej Eucharystii. Rozważania pięknie opracował i prowadził Diakon Tadeusz. .
Czas pielgrzymowania był bardzo wypełniony treściami duchowymi. Nie mogło być inaczej – wszak to 9-cio dniowe rekolekcje w drodze.
Przygotowując się do beatyfikacji ks. Stefana Kardynała Wyszyńskiego słuchaliśmy fascynujących konferencji ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, dzięki którym na nowo odkrywaliśmy postać Prymasa Tysiąclecia. Modliliśmy się, też, o wielkie duchowe owoce wrześniowej beatyfikacji. .
Słuchaliśmy także konferencji o św. Józefie, bo hasło tegorocznej pielgrzymki brzmiało: „Józef, mąż Maryi”.
Codziennie modliliśmy się Koronką do Bożego Miłosierdzia i odmawialiśmy Różaniec. Patronem naszej purpurowej grupy jest św. Jan Paweł II, dlatego przez cały czas trwała sztafeta różańcowa przy Jego relikwiach. Codziennie odprawialiśmy nowennę przed uroczystością Wniebowzięcia NMP. Tak mijał nam czas wspólnej drogi do Maryi.
Każdego dnia pokonywaliśmy wiele kilometrów. Pierwsze trzy dni pielgrzymki są „mocne” bo przechodzimy najwięcej kilometrów, a potem z każdym dniem jest lżej. Etapy były przeplatane postojami, na które czekaliśmy z utęsknieniem. Jednak odpoczynek mijał szybko, a kiedy trzeba było iść dalej, to znowu było trudno wstać. W którymś momencie sami doszliśmy do wniosku, że optymalny czas odpoczynku byłby pół godziny. To nie za krótko, żeby odpocząć i nie za długo, żeby się nie „zastać”. Najtrudniej było jednak ruszyć rano (albo w nocy do łazienki).
Podsumowując dzień dziękowaliśmy Bogu za kolejny dzień pielgrzymowania, za dobro, którego doświadczaliśmy od napotkanych ludzi, którzy przyjmowali nas z wielką hojnością. To na pewno zostanie długo w naszej pamięci: ogromna ludzka życzliwość.
Kiedy docieraliśmy na nocleg rozpoczynała się „walka” z własnym zmęczeniem, żeby szybko znaleźć miejsce na rozbicie namiotu, umyć się, zjeść kolację i przygotować do upragnionego snu. Niczym race świetlne paliły się tu i ówdzie kuchenki gazowe, grzejące wodę do mycia i na herbatę. Co bardziej „utrudzeni” odwiedzali jeszcze punkt medyczny. Siostry pielęgniarki z ogromną delikatnością opatrywały nasze zmęczone pątnicze stopy przebijając bąble i robiąc „ulubione” okłady z oleju lnianego, a fizjoterapeuci leczyli nasze zbolałe i pokurczone mięśnie. Po wieczornej toalecie i kolacji, spotykaliśmy się na Apelu Jasnogórskim. Później udawaliśmy się do swoich ”chałup” i szybko zapadaliśmy w „zimowy sen”, by nazajutrz – czasami przed pianiem kogutów – wstać i znowu pielgrzymować do naszej kochanej Matki. Niewątpliwie pielgrzymka to okazja do kształtowania charakteru, nauczenia się sprawnej organizacji, a chwilowo – także kontakt ze „spartańskimi” warunkami. Ale czyż takich chwil nie wspomina się potem z uśmiechem na twarzy?
Niezapomnianym wydarzeniem podczas naszego pielgrzymowania był jubileusz osób, które pielgrzymowały po raz 25-ty na Jasną Górę. To nam – pielgrzymującym mniej razy – pokazało, że taka wierność w pielgrzymowaniu jest możliwa.
Przedostatniego dnia, na postoju, spotkały się wszystkie grupy, tzw. 15-tki, i zaprezentowały ułożone podczas pielgrzymowania piosenki. Mieliśmy z tego SacroSongu dużo radości, bo piosenki ukazywały pielgrzymkową rzeczywistość „z przymrużeniem oka”. Na postojach wiele razy tańczyliśmy tzw. belgijkę, jako, że pielgrzymka jest „do tańca i do różańca”.
W ostatnie dwa dni, wszystkie grupy miały wspólną Mszę Świętą. W czwartek, koło źródeł pod Mstowem, Eucharystii przewodniczył ks. bp. Wacław Depo.
Ostatniego dnia, 14 sierpnia, ze wszystkimi grupami spotkaliśmy się na Mszy Świętej na Przeprośnej Górce. Stamtąd wyruszyliśmy już na Jasną Górę. Kiedy dochodziliśmy do jasnogórskich wałów, wyznaczone osoby z naszej grupy ustawiły się tworząc kształt litery „M” i zapaliły czerwone race. Po przywitaniu grupy ruszyliśmy w stronę kaplicy Matki Bożej. Zmierzając do kaplicy Cudownego Obrazu przekazaliśmy parafialne intencje i od tamtej chwili są w najlepszych rękach, bo rękach Maryi. Jakże wiele emocji i uczuć towarzyszyło nam, gdy po 9 dniach pielgrzymowania, stanęliśmy przed obliczem Maryi, gdy Jej wzrok spotkał się z naszym. To było niezwykłe, bardzo wzruszające i osobiste spotkanie Matki z Jej dziećmi, jakimi przecież jesteśmy
Po tym czułym spotkaniu znowu proza życia – trzeba było odebrać bagaże z samochodu bagażowego i, już indywidualnie, udać się na miejsca swoich noclegów. Na zakończenie, po raz ostatni jako grupa, spotkaliśmy się na Mszy św. o 22.00 w Auli Papieskiej, której przewodniczył i wygłosił Słowo Boże o. Kamil – przewodnik grupy. Nazajutrz, w Uroczystość Wniebowzięcia NMP, o godz. 8-ej uczestniczyliśmy we Mszy św. dla wszystkich warszawskich grup, której przewodniczył ks. Kazimierz Kardynał Nycz. W ten sposób dobiegła końca pielgrzymka Anno Domini 2021
Bez żadnej przesady możemy powiedzieć: Bogu niech będą dzięki za wszelkie otrzymane łaski i duchowe owoce pielgrzymowania, a ludziom za ich pomoc i życzliwość. Dziękujemy Wam Wszystkim za modlitwę za nas. Była nam bardzo potrzebna i skuteczna, bo choć nie było łatwo, to doszliśmy zdrowi i szczęśliwi!
Do zobaczenia za rok?
Szczęść Boże!
Parafialni Pielgrzymi